Blog
21 cze 2019
Pan Chatbot.
Wyobraź sobie pomocnika, do którego o każdej porze dnia i nocy możesz wykonać tzw. „telefon do przyjaciela” mając pewność, że uzyskasz odpowiedź lub pomoc. Udzieli jej natychmiast i nie straszny mu będzie żaden temat zapytania. Nie będzie się złościł, że zawracasz mu głowę i podpowie, co jeszcze mógłbyś zrobić, by załatwić problem w najkorzystniejszy dla ciebie sposób. Poznaj pana Chatbota, który wkrótce zamieszka w twoim telefonie i innych elektronicznych sprzętach. W tym właśnie kierunku zmierzamy, rozwijając tzw. boty.
Boty to programy komputerowe symulujące działania żywych użytkowników. Odpowiadają za 50% ruchu w Internecie, gdy weźmie się pod uwagę przeglądnie stron, publikację, odtwarzanie i pobieranie treści.
Chatbotem nazywamy natomiast program, imitujący rozmowę z żywym człowiekiem. Odbywa się ona najczęściej w formie czatu za pośrednictwem komunikatorów internetowych lub w oknach ”live chat” na niektórych stronach internetowych. Chatboty już dziś służą nam jako wirtualni doradcy, asystenci, konsultanci.
Jak to się odbywa?
Podstawą tej technologii jest analiza języka naturalnego, a dzięki sztucznej inteligencji (AI) oraz uczeniu maszynowemu (machine learning), możliwe jest również ciągłe uczenie się i samodoskonalenie oprogramowania.
Chatbot to w rzeczywistości rozwiązanie składające się z wielu działających niezależnie od siebie programów.
- Po pierwsze to co widzimy, a zatem interfejs i ewentualnie awatar
- Potrzebne jest także rozwiązanie umożliwiające zintegrowanie chatbota z komunikatorem bądź stroną, tzw. konektor.
- Kolejnym elementem chatbota jest silnik przetwarzania języka naturalnego. To dzięki niemu bot jest w stanie porozumiewać się z nami i odczytywać nasze intencje, pytania i polecenia. W wyniku analizy powstają dane potrzebne w kolejnych krokach.
- Analityka biznesowa bota, decyduje następnie o jego reakcji na nasze zapytanie. Jedną z możliwości jest odpowiedź zdefiniowana wcześniej w tak zwanej bazie wiedzy bota.
- Dobrze gdy chatbot posiada swoją osobowość. Dzięki niej przywiązuje do siebie użytkownika i angażuje go w konwersację. Wymaga to stworzenia bazy odpowiedzi niezależnych od tych ściśle związanych z celem działania bota – powitań, pożegnań, podziękowań, pozdrowień, czy reakcji na zaczepki.
- Chatbot powinien być również zintegrowany z zewnętrznymi systemami informatycznymi, panelem analitycznym i wieloma innymi.
Jak widać jest to złożone oprogramowanie integrujące w sobie różne rozwiązania. Najważniejsze, by powstało w efekcie spójne narzędzie, którego działanie będzie dla użytkownika logiczne, czytelne, konsekwentne i intuicyjne.
Boty mogą działać na dwa sposoby.
Pierwszy z nich to program działający w oparciu o algorytmy i reguły, scenariusze przewidziane i zaprogramowane przez człowieka. Taki chatbot odpowiada na konkretne pytania i polecenia, jeśli tylko są one sformułowane w odpowiedni sposób. Nie jest w stanie działać kontekstowo, czyli nawiązywać do wcześniejszych zapytań. Może tylko zastosować jedną z wcześniej przygotowanych odpowiedzi, a jego „inteligencja” jest zależna wyłącznie od sposobu, w jaki został zaprogramowany.
Inaczej działają czatboty w których stosuje się uczenie maszynowe. Machine learning to dział sztucznej inteligencji, który umożliwia samodoskonalenie programu w oparciu o wcześniejsze doświadczenia, czyli zebrane dane. Pozwala na analizowanie nieporównywalnie większych ilości informacji niż rozbudowane zespoły ludzkich analityków. Analiza niestandardowych zachowań klientów, ich preferencji, czy wrażliwości na zmiany cen, a także dopasowanie procesów przy ogromnej liczbie danych jest z użyciem uczenia maszynowego dużo prostsze niż dla człowieka i prowadzi w prostej linii do polepszenia komunikacji.
Nie byłoby to możliwe bez postępu w dziedzinie botyki, która zajmuje się badaniem zachowań ludzi oraz modelowaniem i symulowaniem cyfrowych postaci, czyli botów właśnie. By umożliwić sprawne komunikowanie się ludzi z maszynami, konieczne jest modelowanie oparte na analizie języka naturalnego zarówno pisanego jak i mowy, a także na zasadach obowiązujących w kontaktach międzyludzkich.
Skąd wziął się bot? Czy ta technologia ułatwi nam życie? Gdzie jest stosowana już dzisiaj i jakie są dla niej prognozy na najbliższe lata?
Historia Pana Bota
Czatboty są stare jak komputery. Pierwsze powstały pod koniec lat 60 ubiegłego wieku. Dzisiejsze działają w oparciu o aplikacje wykorzystujące technologie, których zalążki odnaleźć można w takich programach jak ELIZA, czy PERRY powstające w tamtych latach.
Dlaczego już wkrótce będą tak ważne?
Odwracają się tendencje i trendy w sposobie, w jaki korzystamy z Internetu oraz nasze oczekiwania wobec znajdowanych tam treści. Konsumenci coraz większą wagę przywiązują do komunikatów i marek, które rozumieją ich styl życia. Świadczą o tym wystąpienia najważniejszych osób świata marketingu i Internetu na konferencji Social Media Week w Nowym Jorku. Główne tezy wystąpień Setha Godina, Marka Zuckendberga z Faceboka, czy Janna Schwarza z LinkedIn brzmią odpowiednio:
Nie staraj się zadowolić wszystkich
The future is private
Jeśli większość się z Tobą nie zgadza – tym lepiej
Już nie „lejek”, tylko „tuba”, czyli personifikacja komunikatu, docieranie do konkretnych klientów, zdeklarowanych i wiernych „wyznawców”, którzy twoją ideę poniosą dalej, będzie się liczyć w przyszłości w świecie marketingu i komunikacji. Oznacza to, że kanałami dystrybucji treści i nawiązywania relacji z klientem staną się grupy i komunikatory umożliwiające bezpośrednie porozumienie i dopasowanie do indywidualnych potrzeb i oczekiwań użytkowników.
Dlaczego o tym piszemy? Ponieważ jest to tendencja doskonale wpisująca się w sposób, w jaki już w najbliższym czasie działać będzie komunikacja z użyciem botów.
Jak mówią statystyki ilość osób korzystających z mediów społecznościowych nadal wzrasta. Najczęściej używanymi komunikatorami są Messenger, WhatsApp, Viber i Skype. Marki doceniły ten fakt i coraz częściej używają tych aplikacji w obsłudze klienta automatyzując komunikację poprzez sztuczną inteligencję (AI) i stosowanie chatbotów właśnie. A ich możliwości są coraz większe. Już dzisiaj usprawniają działalność firm w zakresie komunikacji z klientem. Posługują się nimi firmy telekomunikacyjne, kurierski czy banki.
Skąd ta popularność?
Podsumujmy główne zalety Chatbotów
- Potrafią rozwiązać proste problemy klientów i automatycznie skierować ich do odpowiednich działów firmy.
- Dzięki technologii nauczania maszynowego są przygotowane na niestandardowe pytania klientów.
- Umożliwiają błyskawiczną komunikację z klientem przez 24 godziny na dobę.
- Skracają proces rezerwacji, konsultacji, zamówień, zakupów – klient nie jest zmuszany do oczekiwania na konsultanta lub żmudnej rejestracji, jak w przypadku aplikacji czy stron internetowych.
- Udzielają trafnych rad i podpowiedzi znając nasze preferencje zakupowe i potrzeby.
- Eliminują kłopotliwy czynnik ludzki np. w obsłudze posprzedażowej (reklamacje, pomoc techniczna), bo nie da się ich wyprowadzić z równowagi.
- Są rozwiązaniem zarówno dla małych jak i dużych firm, a dziękistałemu dostępowi do Internetu, mają możliwość udzielania użytkownikowi wskazówek dojazdu lub eliminują konieczność pytania o adres dostawy.
- Zastosowane na stronach internetowych zwiększają ruch, a co za tym idzie sprzedaż.
- Komunikator głosowy świetnie sprawdza się w sytuacjach, gdy nie możemy do obsługi telefonu użyć obu rak.
- Dają dostęp do całej potrzebnej wiedzy na dany temat, a jeśli czegoś nie wiedzą wskazują nam gdzie należy szukać dalej.
- Umożliwiają redukcję kosztów zatrudnienia oraz szkolenia wszędzie tam, gdzie komunikację udaje się zautomatyzować.
Chatboty a aplikacje
Jest jeszcze jedna zaleta, która w najbliższym czasie przyczynić się powinna do sukcesu botów. Są to ich przewagi nad aplikacjami.
Wielu z nas nie wyobraża sobie życia bez aplikacji. Ułatwiają naszą codzienność na każdym kroku, ale mają też swoje wady i wiele wskazuje na to, że z kilku powodów chętnie wymienimy je na inne rozwiązanie. Irytuje nas nadmierna ilość aplikacji w telefonach, konieczność ciągłego aktualizowania, a czasami powolność działania, gdy urządzenie, z którego korzystamy jest przeładowane. Chatbot rozwiązuje te problemy przejmując funkcję wielu aplikacji. To do niego kierować będziemy swoje zapytania i on znajdzie dla nas odpowiedzi, korzystając z wiedzy i aplikacji niezlokalizowanych na naszym urządzeniu. Będziemy mieli do nich dostęp z pozycji jednego komunikatora.
Asystent na miarę
Kolejnym argumentem jest personalizacja. Chatbot będzie znał preferencje każdego z nas, ucząc się na podstawie doświadczeń, jakich informacji i usług potrzebujemy. Pierwszym urządzeniom typu chatbot brakowało precyzji i z tego powodu nie miały najlepszego startu, ale w ciągu ostatnich kilku lat bardzo dużo się w tej dziedzinie zmieniło. Wszystko wskazuje na to, że wirtualny asystent jest naszą nieodległa przyszłością.
Nie ulega również wątpliwości, że swoim pojawieniem chatbot idealnie wpisał się w panujące trendy dotyczące sposobu używania narzędzi do komunikacji. Pokolenie Minelialsów to zadeklarowani klikacze, którzy wolą napisać niż zadzwonić. Porozumiewanie się z botem będzie dla nich naturalne i proste. Jednocześnie rozwiązanie to nie musi pozbawiać możliwości bezpośredniego kontaktu z człowiekiem. Osoby preferujące klasyczną rozmowę nadal będą miały do dyspozycji taka możliwość. Z bota skorzystają natomiast zapewne podczas prowadzenia auta, gotowania i w innych, mniej sprzyjających użyciu rąk, okolicznościach. Wyparcie tradycyjnej rozmowy telefonicznej oraz kontaktu mailowego przez AIw sytuacjach, gdy jest możliwa automatyzacja, wydaje się nieuniknione.
Co przyniesie przyszłość, czyli czego się boimy?
Tak, jak ma to miejsce od zawsze, w miarę upływu czasu będziemy ufać nowym rozwiązaniom coraz bardziej. Boty będą stawały się coraz inteligentniejsze. Ich wiedza o nas będzie coraz pełniejsza. Coraz więcej będą umiały. Równocześnie z ich rozwojem zmieniać musi się prawo, o czym pisaliśmy już w jednym z wpisów. Tylko w ten sposób rozwiejemy wiele z ogarniających nas obaw, związanych z ochroną danych, odpowiedzialnością karną za „czyny” i pomyłki botów, z ich uczeniem się i władzą jaką stopniowo będą zyskiwały nad naszą codziennością i nami.
Na tym nasze obawy się nie kończą. Jest jeszcze rynek pracy, z którego będziemy systematycznie przez boty wypierani. Ich pojawienie się już dziś okazało się rewolucją w obsłudze klienta w bankowości, sklepach, call center, a powoli wkracza również w kompetencje specjalistów od HR. Wdrażanie rozwiązań wykorzystujących AI stanie się w najbliższym czasie nie luksusem, a koniecznością niezbędną do tego by firma nadal była konkurencyjna.
Czy jest się czego obawiać?
Jak pokazała praktyka chatboty są doskonałe w rozwiązywaniu powtarzalnych, mniej skomplikowanych problemów bez angażowania ludzkich pracowników. W takich sytuacjach zostaniemy dzięki wirtualnym doradcom obsłużeni szybciej i lepiej. Skorzysta zarówno klient jak i firma, optymalizując w ten sposób koszty swojej działalności. Nie zmienia to jednak faktu, że człowiek niezbędny będzie wszędzie tam, gdzie nie poradzi sobie bot – w przypadku danych wymagających wieloaspektowej interpretacji lub gdy w grę wchodzą ludzkie emocje. Pojawią się dodatkowo nowe miejsca pracy i zawody umożliwiające sprawną współpracę ludzi i maszyn.
Boimy się również zawężania naszego świata. Pozostawiając botowi decyzję o tym, o czym będziemy informowani, ograniczamy swoją wiedzę i możliwość kontroli. Cóż, tak naprawdę dzieje się to już dzisiaj za sprawą stosowanych przez wyszukiwarki i media społecznościowe algorytmów. Powinniśmy poważnie zająć się edukacją młodych ludzi pod kątem krytycznego myślenia, odsiewania prawdy od fałszu i kontestowania rzeczywistości, gdy intuicja podpowiada, że coś się nie zgadza. Jest to konieczność, o której wprowadzenie świat musi zadbać, bez względu na to, czy przyjdzie nam w najbliższym czasie, żyć wśród botów, czy nie. Postępująca globalizacja, masowy zasięg i moc oddziaływania informacji będą dużo poważniejszym problemem niż sztuczna inteligencja i boty.
W ten oto sposób wkraczamy w tematykę oszustw, bo bot, tak jak każde inne narzędzie może zostać użyty w sposób nieuczciwy i już dziś mamy na to dowody.
Ten oszust bot!
Boty to znani oszuści w świecie gier. Wykorzystywane jako sztuczny przeciwnik, automat do wykonywania w grze czasochłonnych czynności, umacniających pozycję gracza i na wiele innych sposobów.
Działają również w „półświatku” mediów społecznościowych, czyhając na naiwnych użytkowników. Wcale nie trudno jest zostać takim naiwniakiem. Przekonali się o tym wyborcy w Stanach zjednoczonych i w Wielkiej Brytanii przy okazji wyborów prezydenckich i referendum w sprawie Brexitu. Jak wykazały badania przeprowadzone przez Uniwersytet Oksfordzki podczas pierwszego pojedynku telewizyjnego ponad jedna trzecia tweetów (37,2%) optujących za Trumpem i około 22,3% dla Hillary Clinton były dziełem botów.
Zwykły użytkownik nie jest dziś w stanie zweryfikować, czy post stworzony został przez człowieka, czy przez maszynę. Właściciele mediów społecznościowych nie robią póki co zbyt wiele, by taką działalność weryfikować, niwelować lub uniemożliwiać. W ich interesie jest, by użytkownik pozostawał w zasięgu sieci jak najdłużej, a zatem liczy się wszystko, co go angażuje.
Zdaniem specjalistów i zwykłych zjadaczy chleba groźną bronią stały się już dzisiaj tzw.
- „fake newsy”, czyli rozpowszechnianie fałszywych informacji, mające na celu wprowadzenie chaosu informacyjnego i kreowanie sztucznego zainteresowania (tzw. astroturfing), a w rezultacie manipulowanie naszymi decyzjami.
- deep fake’i – tworzone przez boty informacje, a nawet preparowane filmy o olbrzymiej sile wpływu na ludzkie decyzje, dotyczące np. działalności spekulacyjnej na giełdzie.
Czy istnieje sposób, by bronić się przed taką działalnością botów?
Naturalnie, że tak, a jeśli go nie ma, to z pewnością wkrótce zostanie wynaleziony. Unikajmy takiego formułowania problemów. To nie boty są inicjatorami niezgodnych z prawem działań. To my, ludzie, używający botów jako narzędzi. Tak jak trwa walka z hackerami zarzucającymi sieć wirusami, tak samo walczyć będziemy z nielegalną działalności wykorzystującą sztuczną inteligencję i kto wie, być może zatrudnimy w tym celu inną sztuczną inteligencję 😊. Na podobny pomył wpadł zespół programistów, którzy posiłkując się AI zwalczają spam atakujący nasze skrzynki mailowe.
Dręczy cię ostatnio wyjątkowo bezczelny spam? Przekieruj go na [email protected]. Bot odpowie za Ciebie i będzie to robił jak najdłużej, by zaangażować oszustów w konwersację. Jest w tym naprawdę dobry. Posiada kilka osobowości dopasowanych do różnego rodzaju spamu wyłudzającego nasze dane. Dla niepoznaki popełnia błędy, opowiada dowcipy, a przede wszystkim marnuje czas oszustów, tak samo jak oni marnują nasz. Możesz też sam popróbować swoich sił testując pomysł zespołu Re:scam.
Czy boty rzeczywiście są naszą przyszłością?
Z całą pewnością tak.
Jako pierwszy sformułowania robot w kontekście urządzenia służącego człowiekowi do pomocy w pracy użył w 1920 roku czeski pisarz Karela Čapka w sztuce “Rossumovi Univerzální Roboti”.
I tego się trzymajmy. To narzędzia stworzone przez człowieka, dla człowieka. Obawa przed robotami, które przejmą nad nami kontrolę, jest stara jak literatura SF, tymczasem bać powinniśmy się ludzi, którzy uczynić z nich mogą zły użytek, a nie samych botów. Pan Chatbot nigdy nie będzie posiadał świadomości (na pewno nie pozwalają na to zdobycze dzisiejszej techniki). Algorytmy AI po prostu umożliwiają botom podejmowanie najtrafniejszych z możliwych, uśrednionych decyzji.
Boty, roboty, chatboty będą z nami budowały przyszłość. Jeszcze długo niedoskonałe i omylne, być może nigdy nie przejdą prostego testu Turinga, ale nie wyrzekniemy się ich pomocy ze strachu przed konsekwencjami.
To nie w stylu ludzkości.
Myślę, że masz już z tuzin pomysłów na to, jak mógłbyś skorzystać z pomocy bota.
Zgadza się?
Źródła:
https://www.newsweek.pl/trendy
autor: Katarzyna Januszewska – Natkaniec
03 cze 2019
Przyszłość jest dzisiaj
Znacie to uczucie, gdy słysząc po raz kilkunasty nowe określenie/pojęcie, czujecie wewnętrzny imperatyw by sprawdzić o czym mowa? Dopadacie wujka Googla i okazuje się, że chodzi o rozwiązanie, którego nieświadomie dawno już używacie.
O pojawieniu się nowych technologii dowiadujemy się najczęściej post factum. Mimo to dyskutując o tzw. nowych rozwiązaniach używamy czasu przyszłego, a problemy związane z ich wprowadzeniem rozpatrujemy w skali globalnej. To ważne dyskusje, bo globalne rozwiązania są konieczne, a myślenie przyszłościowe nieodzowne, ale wzmacnia to w nas przekonanie, że do zmian jeszcze daleko i dużo czasu minie nim dotkną nas osobiście, nim trafią pod strzechy. Tymczasem one już tutaj są.
Przyszłość jest dzisiaj, a jedynym pewnikiem na nadchodzące lata jest zmiana.
Przypadek ten dotyczy między innymi wszelkich rozwiązań związanych z AI, czyli sztuczną inteligencją oraz botów.
Z dużym dystansem traktujemy pojęcie robota, bota, sztucznej inteligencji. Wolimy mówić o maszynach, tych już oswojonych, mniej przypominających człowieka z definicji. Istnieje nawet naukowa hipoteza badająca nasze lęki. Nazwano ją „doliną niesamowitości”. Zakłada, że jeśli robot, rysunek lub animacja komputerowa wyglądają w sposób dalece imitujący człowieka, ale jednak nie idealny, wywołuje to w nas dyskomfort, a często wręcz odrazę. Potęguje ją ruch postaci.
Nie wiecie co mam na myśli? Przypomnijcie sobie animowany film dla dzieci „Ekspres Polarny” i cyfrowego Toma Hanksa w roli konduktora.
To właśnie to uczucie.
Niby wszystko gra, ale czujesz się dziwnie, a twoje dziecko z płaczem ucieka z kina. Tak zdarzało się podobno właśnie w przypadku tej produkcji.
Zastosowana kilkanaście lat temu technologia performance capture – przechwytywania ruchu i wyglądu realnych postaci i przekładania go na obraz animacji komputerowej – robiła wówczas duże wrażenie, pozostawiając jednocześnie niejasne uczucie dyskomfortu.
Podobnie wygląda sytuacja w przypadku powstających dzisiaj robotów, takich jak Sophia, która naśladuje ludzką mimikę i działa w oparciu o sztuczną inteligencję. Najnowsze statystyki dotyczące naszego nastawienia do pracy ramię w ramię z robotami jasno wskazują, że źle czujemy się w ich towarzystwie, a lęki związane z przyszłością budowaną z użyciem AI i botów są bardzo duże i dotyczą wielu dziedzin naszego życia.
foto: facebook.com/realsophiarobot
Zgodnie z badaniami przeprowadzonymi na zlecenie „Infuture hatalska foresight institute” aż 68% osób zapytanych o to, jak czuliby się wiedząc, że muszą na co dzień współpracować z humanoidalnym robotem odpowiedziało, że wywołuje to w nich negatywne odczucia, a tylko 12% nastawionych było pozytywnie (źródło: „Pracownik przyszłości” Infuture hatalska foresight institute).
Nasze leki mają różne podłoże i wśród naukowców nadal trwa dyskusja, co jest ich prawdziwym źródłem. Cóż, te odczucia to jedno, a fakty i szacunki dotyczące szybkiego rozwoju technologii to drugie.
Nie da się schować głowy w piasek i udawać, że zmiany nie nadchodzą, a właściwie, że już nadeszły 😊. Powierzyliśmy sztucznej inteligencji i botom masę zadań, a większość z nas nie jest tego świadoma. Oto kilka przykładów.
Inteligentny asystent
Coraz częściej korzystamy z tzw. inteligentnego asystenta. Może nawet macie już jednego z nich w swoim telefonie (nic o tym nie wiedząc😊)? Asystent Google, czyli następca Googe Now jest inteligentnym asystentem osobistym dostępnym na urządzeniach mobilnych, które działają na systemach Android, iOS, Wear OS, potrafiacym prowadzić dwustronną konwersację. Komunikuje się za pomocą głosu lub pisma i bywa naprawdę dowcipny. Jego główną zaletą i przewagą nad poprzednikiem jest dobre rozumienie języka naturalnego użytkownika i kontekstów. Jeśli na przykład zapytasz go jaka będzie jutro pogoda w Poznaniu, w kolejnym pytaniu możesz pominąć nazwę miasta i zapytać po prostu: „Czy pojutrze będzie mi potrzebny parasol?”.
Jeśli dotychczas nie próbowaliście utnijcie sobie z nim pogawędkę. Użyjcie opcji głosowej. Poproście by poprawił wam humor lub wyznajcie mu miłość. Ciekawe, czy odpowiedź zaskoczy was bardziej niż skuteczność wyszukiwania głosowego informacji w sieci za jego pośrednictwem.
Imponuje również innymi rozwiązaniami. Pamięta historię zapytań i poleceń i cały czas się uczy, jak najskuteczniej pomagać konkretnemu użytkownikowi. Wśród jego ciągle rozwijających się funkcji znajdują się ustawianie alarmów, nawigacja, zapamiętywanie kodów lub numerów rejestracyjnych, zrobienie zdjęcia, nagranie filmu, wysłania wiadomości. Jeśli wzbogaci się go o aplikację Google Lens możliwe jest również rozpoznawanie obiektów za pomocą aparatu wbudowanego w telefon, czy skanowanie cen i tłumaczeniu tekstów.
Z Asystenta Google korzystać można w tej chwili na smartfonach i inteligentnych zegarkach, a także głośnikach i słuchawkach. Trwają prace nad wprowadzeniem ich do samochodów i telewizorów, a zwiększająca się liczba produktów wspartych technologią IoT z pewnością również skorzysta z jego „usług”.
Półautonomiczne auta.
To niezwykle głośny i gorący ostatnio temat do niedawna kojarzony gównie z USA i Azją. Tymczasem w Europie również sprawy przybrały szybszy bieg i z roku na rok półautomatycznych aut będzie ich przybywało na ulicach. Początkowo auta wykorzystujące rozwiązania technologii sztucznej inteligencji pojawiające się na naszych ulicach będą samochodami tzw. poziomu 3, w których kierowca musi czuwać, by w każdej chwili móc przejąć kontrolę nad pojazdem oraz poziomu 4, w którym nie jest konieczna ciągła uwaga kierowcy i śledzenia sytuacji na drodze. Na auta poziomu 5 poczekamy jeszcze kilkanaście lat.
Możliwości tych urządzeń dzięki zastosowaniu najnowszej technologii są coraz większe, a samochody coraz bardziej samodzielne.
Zgodnie z unijnymi planami po europejskich drogach jeździć będą nie tylko samochody osobowe, ale również ciężarówki, śmieciarki, zamiatarki, autobusy czy auta firm kurierskich. Dotyczy to głównie ruchu na autostradach, ale pojazdy te pojawią się również w miastach, gdzie będą mogły poruszać się z prędkością nieprzekraczającą kilkunastu kilometrów na godzinę.
Roboty
Gdzie można jeszcze spotkać robota, którego działanie wsparte jest sztuczną inteligencją. Tak na prawdę dostępne są komercyjnie od lat. Weźmy na przykład słodkiego robota terapeutycznego
Paro, towarzysza osób starszych:
Robot iCub współpracuje dziś z ludźmi w 20 laboratoriach na europejskich uniwersytetach. : www.icub.org/
Powstają stale nowe startupy. Interesują was możliwe zastosowania robotów w najbliższej przyszłości. Zerknijcie na inspiracje jedneo z nich – firmy Furhatrobotics 😊
I co dalej? Regulacje i nowe zasady.
Skoro przyszłość już tu jest, nie ma się co obruszać na zmiany i lamentować, trzeba się do nich solidnie przygotować.
Wielu ciekawych informacji na temat naszego nastawinia do nadchodzących zmian dostarcza raport Edelmana (pełna treść raportu). Ankieta Edelman Artificial Intelligence 2019 bada nastawienie ogółu społeczeństwa oraz branży IT do kwestii związanych z nowymi technologiami.
91% kierownictwa sektora technologicznego i 84% badanego społeczeństwa uważa sztuczną inteligencję za kolejną rewolucję technologiczną. Jednocześnie bardzo żywe są obawy społeczeństwa, państw i samej branży, dotyczące jej wpływu na rynek pracy, wyobcowanie społeczne, pogłębienie dysproporcji w dochodach różnych grup, prywatności, czy utratę umiejętności intelektualnych. Ma to swoje przełożenie na konkretne zastosowania sztucznej inteligencji, takie jak, elektroniczne zabawki, roboty terapeutyczne, stosowanie technologii do produkcji broni, czy pojawiające się już dziś, tworzone przy użyciu nowych technologii filmy tzw. „DeepFake”.
Choć wyniki dla obu grup różnią się nieznacznie na korzyść przedstawicieli branży IT, większość ankietowanych jest zgodna co do konieczności wprowadzenia regulacji prawnych, nim technologie rozwiną się na dobre.
Prace nad ustawami regulacyjnymi dotyczącymi tych zagadnień zaczęły się w Parlamencie Europejskim w ubiegłym roku. To, co powinniśmy teraz zrobić, to ustalić zasady, które sprawią, że rozwój nowych technologii będzie bezpieczny.
W lutym ubiegłego roku rozpoczęto pracę nad stworzeniem przepisów regulujących kwestie związane z wprowadzaniem do użytku botów i sztucznej inteligencji właśnie. Dotyczą między innymi przepisów tworzonych dla tzw. osoby elektronicznej. Brzmi to niezwykle futurystycznie, ale jak pokazała praktyka miały już miejsce pierwsze przestępstwa dokonane przez takie właśnie elektroniczne osoby, czyli boty.
Random Darknet Shopper to zautomatyzowany bot do zakupów online, z tygodniowym budżetem w wysokości 100 USD. Robi zakupy w głębokiej sieci, tzw (Deep Web, którego częścią jest Dark Web), czyli Internecie niedostępnym z poziomu standardowych wyszukiwarek. Losowo wybiera i kupuje jeden przedmiot i wysyła go bezpośrednio do przestrzeni wystawowej grupy artystów z Austrii. Przedmioty są następnie rozpakowywane i wystawiane. Jednym z pierwszych zakupów Random Darknet Shoppera były tabletki ecstasy, które wraz z innymi przedmiotami trafiły na wystawę. Policja austriacka zadecydowała o ich konfiskacie, lecz zgodnie z prawem nie można wskazać winnego. Robot z założenia miał dokonywać losowych zakupów. Kto odpowiada prawnie za jego działania? Artyści, twórcy bota? Czy można mówi w tym przypadku o przestępstwie?
Podobnych dylematów będziemy mieli wkrótce bardzo wiele.
Należy zharmonizować przepisy ruchu drogowego i wymogi bezpieczeństwa, kwestie odpowiedzialności w razie wypadków, regulacji w zakresie ochrony danych osobowych, cyberprzestępstw, ale także kwestii etycznych, czyli przestrzegania ustalonych przez ludzkość reguł postępowania.
Jak pokazują powyższe przykłady na porządku dziennym może być już dziś emocjonalne uzależnienie od bota (na przykład wśród dzieci i osób starszych, które z takich urządzeń korzystają). Uregulować należy również to co najczęściej wzbudza nasze obawy, tj. fakt, że tworzone przez człowieka technologie potrafią się samoudoskonalać, a zatem również podejmować samodzielne decyzje. Powinny mieć zakodowane w algorytmy specjalne kody bezpieczeństwa, prywatności i poufności, które nie pozwolą maszynom na przykład na wykorzystywanie niewiedzy i słabości człowieka.
„Samo….”
No właśnie. Czy kluczem nie jest czasem przedrostek „samo”? To on budzi w nas lęk i wywołuje kontrowersje. Czy możemy zaufać botom? Do jakiego stopnia „samodzielność” botów i sztucznej inteligencji jest wskazana?
Im szybciej zaczniemy odpowiadać na te pytania, tym łatwiej przyjdzie nam zaakceptować i uporządkować zmiany, które zachodzą na naszych oczach i są prawdopodobnie początkiem prawdziwej rewolucji. „Samo” się nie zrobi 🙂
autor: Katarzyna Januszewska – Natkaniec
20 mar 2019
Decydować, żeby nie żałować – czyli strona twoich marzeń!
Któż nie zna uczucia złości, gdy po skończonym dziele mówi sobie: „Trzeba to było zrobić inaczej”?
Pół biedy, gdy zmiana nie wiąże się z wydaniem pieniędzy, gorzej, gdy pociąga za sobą poważne wydatki. Jeśli chcesz uniknąć takiej sytuacji, przeczytaj poniżej, o czym zawczasu powinieneś pomyśleć i zadecydować.
Są takie usługi, które po prostu się zleca. Są jednak również takie, których dobre wykonanie nie jest możliwe bez pełnego zaangażowania klienta. Jednym z nich jest strona internetowa.
Jeśli chcesz by naprawdę była twoja, odpowiadała na zapotrzebowania twoich klientów, pozostawiała w tyle twoją konkurencję, spełniała funkcje, które są niezbędne dla twojej firmy, sprostała wymaganiom, które stawia twoja działalność, musisz zaangażować się w jej tworzenie. Inaczej się nie da.
Brzmi groźnie, ale nie musi być trudno. Znajdź zaufanego wykonawcę i przygotuj się na długie rozmowy. Pamiętaj, że to twój sprzymierzeniec. On także chce stworzyć dobry produkt, a skomplikowane poprawki nie są również w jego interesie.
Dobry twórca strony dysponuje narzędziami, które waszą współpracę ułatwią. Przechodził przez to wielokrotnie i wie co zrobić, by wszystko przebiegało płynnie i bez zakłóceń, ale wymaga to zaangażowania obu stron. Nawet jeśli twoja wizja strony nie jest jeszcze w 100% gotowa zespół specjalistów zada Ci pytania i naprowadzi na problemy, z którymi musisz się zmierzyć. (Szczegółowe informacje o tym na czym polega współpraca przy tworzeni strony znajdziesz tutaj).
Od czego warto zacząć?
Od podstaw.
Chociaż to brzmi jak banał, podczas pracy nad stroną powinieneś pamiętać, co przyświeca Ci w prowadzeniu biznesu. Jaka jest misja i wizja twojej firmy. Do tych wartości przyzwyczajasz swoich klientów, a to znaczy, że strona, na którą kiedyś trafią również powinna im odpowiadać. Chcesz być postrzegany jako specjalista, czy może tworzysz wokół własnego biznesu aurę przyjaznej przystani. To wszystko ma znaczenie od etapu makiety i projektu designu, poprzez funkcjonalności, które udostępnisz klientowi, system zarządzania treścią, aż po sposób, w jaki zabezpieczysz swoją stronę. (Dlaczego strona jest ważna dla biznesu?)
Na stałe zagoszczą w twojej skrzynce wiadomości od account managera. Za jego pośrednictwem będziesz się porozumiewał z wykonawcą. On jest odpowiedzialny za przekazywanie twoich życzeń poszczególnym specjalistom. Zada niezbędne pytania, tak by nic nie zostało na poszczególnych etapach pominięte. Zadba o to, byś został dobrze zrozumiany. Wytłumaczy dostępne opcje i mechanizmy działania strony. Nie bój się narzędzi, których używanie Ci zaproponuje. On wie najlepiej, czy zdadzą egzamin.
Zaczniecie od makiety. To szkielet, na którym zbudowana zostanie cała koncepcja (tutaj znajdziesz listę pytań, które na tym etapie warto sobie zadać). Potem przejdziecie do wytycznych związanych z przygotowaniem designu. Na tych etapach ciągle jeszcze możesz rozważać różne możliwości i rozwiązania. Zanim do pracy przystąpi programista cała koncepcja musi być gotowa. Zatwierdzenie makiety i projektów kończy etap, na którym wprowadzanie zmian jest jeszcze bezproblemowe. Potem będzie to dużo trudniejsze, a w przypadku niektórych funkcjonalnych zmian, być może nawet niemożliwe, a na pewno kosztowne.
Niestety, nawet najlepiej zaprojektowana i przemyślana strona nie osiągnie sukcesu, jeśli nie zadbasz o pewne szczegóły, które ułatwią internautom trafienie na nią. Chodzi oczywiście o pozycjonowanie. Nie ma gotowej recepty na to, co należy zrobić, by strona znalazła się na stałe na pierwszym miejscu w wyścigu o laur Googla i innych wyszukiwarek. Dzieje się tak ze względu na zmieniające się, co jakiś czas, algorytmy wyszukiwarek, ulegające modzie i trendom zachowania użytkowników, a nawet wydarzenia, czy specyfikę funkcjonowania branży, której dotyczy biznes. Nie popadajmy jednak w sceptycyzm. Coś da się zrobić, a przede wszystkim istnieją działania niezbędne, by do takiego wyścigu w ogóle móc przystąpić.
Wyszukiwarki.
Content. Od niego bardzo dużo zależy. Nie pozostawiaj tego przypadkowi. To ty posiadasz najlepszą wiedzę o swoich klientach. Postaraj się by treści, które zamieścisz na stronie były skierowane właśnie do nich, by odpowiadały na pytania, z którymi zwrócą się do internetowej wyszukiwarki.
Wartościowy content będzie siłą twojej strony. Przełoży się bezpośrednio na dobre miejsce w wyszukiwarkach. Jeśli przy jego tworzeniu korzystasz z pomocy copywritera, nie zapomnij wyposażyć go w niezbędne informacje dotycząca twojego biznesu.
Podczas prac nad treściami pamiętaj o słowach kluczowych. Wykorzystaj je w tytułach, opisach nagłówkach, treściach w newsach i na blogu. Nic tak nie poprawia ruchu organicznego jak tekst dobrze skrojony pod SEO. Dzięki właściwym słowom kluczowym możliwe będzie również stworzenie struktury linków, dostosowanej zarówno do użytkowników, jak i robotów.
To dzięki słowom kluczowym w treści strony roboty Google „wiedzą”, o czym jest dana podstrona serwisu i na jakie zapytania wybrany URL ma się pojawiać w wynikach wyszukiwania. Pamiętaj jednak, aby nie przesadzać z ich ilością. Nie służy to ani czytelności tekstu, ani pozycjonowaniu. Lepiej skoncentrować się na synonimach i różnych formach gramatycznych, związkach frazeologicznych. To pomoże budować tzw. długi ogon fraz powiązanych z głównym tematem danej podstrony, a przede wszystkim na pewno nie zrujnuje tekstu i zostanie docenione przez wyszukiwarkę.
Im wcześniej zaczniesz pracować nad contentem, tym łatwiej będzie uporządkować wizję strony, a to z kolei przyspieszy pracę na pierwszych etapach projektu i ułatwi pozycjonownie. Pamiętaj, najgorsze co może się przydarzyć, to strona, na której na internautę zaciekawionego twoją działalnością czeka tablica „strona już wkrótce”. Sam wiesz jak bardzo tego nie lubimy.
Jak jeszcze możesz wpłynąć na widoczność swojej strony w wynikach wyszukiwania, zanim uciekniesz się do płatnych form promocji?
Pomyśl o znacznikach Schema. To metoda na zaserwowanie treści zawartej na stronie w taki sposób, by znajdujące się na niej dane bez problemów odczytywały i analizowały roboty Google. Zgodnie z prognozami z 2018 roku to właśnie te znaczniki będą jednym z czynników, które zyskają na znaczeniu w kolejnych latach. To z kolei przełoży się na pozycje strony w wynikach wyszukiwania. Zapytaj o nie wykonawcę strony. Warto już dzisiaj zadbać o umieszczenie mikrodanych pod adresem witryny.
Kolejne godne polecenia rozwiązanie to Rich Snippets. Co to takiego? To część wyniku wyszukiwania dla zadanej frazy znajdująca się w obrębie wyniku. Mogą się tam znaleźć gwiazdki oceniające twój wpis lub informacje o jego autorze czy też osobach, które recenzowały stronę itp., czyli tzw. „fragmenty rozszerzone”.
Taki zabieg niewątpliwie wyróżni twoją stronę. Jeszcze przed kliknięciem w link potencjalni klienci będą mogli zapoznać się z opiniami, przedziałem cenowym, a dzięki poprawnie oznaczonej strukturze linków, trafią bezpośrednio do konkretnych treści na stronie.
RWD
To tzw. responsywność (rozwinięcie skrótu to angielskie: responsive web design), a oznacza takie projektowanie i programowanie strony, które umożliwia jej właściwe wyświetlanie na urządzeniach o różnych rozdzielczościach. Jeszcze całkiem niedawno konieczne było tłumaczenie przyszłym właścicielom witryn, jakie to ważne. Dziś nie jest to już konieczne. Odsetek osób korzystających z Internetu głównie za pośrednictwem smartfonów stale rośnie i wszyscy o tym wiemy.
Poruszanie się po stronie musi być intuicyjne i wygodne, dopasowane do urządzenia i warunków w jakich go używamy. Oznacza to nie tylko zmiany w wyglądzie strony i treściach. Ma również wpływ na pozycjonowanie. Upewnij się, że wszystko, co chcesz przekazać potencjalnym klientom, jest dostępne i czytelne, a także, jak stronę na urządzeniach mobilnych indeksować będą roboty.
Widoczność strony
Zanim zaakceptujesz projekty i strona trafi do kodowania zadaj sobie jeszcze pytanie, czy chcesz, by wszystkie podstrony dostepne były dla wszystkich. Może chciałbyś wyróżnić internautów, którzy subskrybują newslettery, płacą abonament itp., dając im dostęp do określonych stron?
Ładowanie strony
Wszystko gotowe? Nie planujesz już zmian? Pomyśl w takim razie o szybkości ładowania strony.
Nie warto z tym przesadzać, bo poniesiesz w ten sposób nadmierne koszty, ale na pewno warto zadbać o komfort użytkowników. Każda strona ma inne wymagania. Jeśli twoja pod względem wejść nie należy do standardowych (znajduje się na niej jednocześnie więcej niż 100 osób na godzinę), poszukaj wspólnie z wykonawcą optymalnego rozwiązania.
Jeśli nadal masz tremę przed publikacją zamów szczegółowy audyt strony.
Publikacja to nie koniec przygody.
Publikacja strony internetowej tym różni się od publikacji książki, że nie oznacza końca pracy nad nią.
Nie pozwól, by twoja strona zestarzała się zbyt szybko. Dbaj o treści. Odpowiednio przygotowany przez wykonawcę CMS sprawi, że nie będzie to ani kłopotliwe, ani trudne. Długoterminowe utrzymanie zaangażowania użytkowników i wysokiej pozycji w wyszukiwarkach to sztuka i proces długofalowy. Przerwanie go jest równoznaczne z obniżaniem pozycji strony. Dzięki temu, że zawczasu przewidziałeś najróżniejsze sytuacje, nie będzie to jednak skomplikowane i nie powinno angażować cię w nadmierny sposób.
Tu także przyda się pomoc wykonawcy. Nie zrywaj z nim kontaktu na etapie publikacji. To on najlepiej zna stronę i będzie mu łatwiej wprowadzać na niej w dalszej perspektywie zmiany oraz udzielić Ci skutecznego technicznego wsparcia.
Więcej na temat hostingu i utrzymania strony przeczytasz tutaj.
05 mar 2019
Pozycjonownie, czyli co to jest SEO?
Pozycjonowanie lub SEO – te dwie nazwy, traktowane jako synonimy, w ostatnim czasie usłyszeć lub przeczytać można coraz częściej w odniesieniu do budowania skutecznych strategii marketingowych. Co to właściwie jest, w jaki sposób przebiega, ile trwa i jak dużo kosztuje – na te pytania postaramy się odpowiedzieć!
Co to jest SEO?
Pozycjonowanie (lub SEO – Search Engine Optimization, optymalizacja dla wyszukiwarek internetowych) to ogół działań mających na celu osiągnięcie wyższych pozycji w wynikach wyszukiwarek internetowych, najczęściej Google. Wyszukiwanie odbywa się na podstawie zadanej frazy, a wynik uzależniony jest od przydatności strony w stosunku do wyszukiwanego hasła. Co to znaczy?
Przydatność określana jest przez zawartość strony (ang. content). Wszelkie treści, które znajdują się w witrynie określają jej zgodność z frazą i eksperckość. Znaczenie ma jednak nie tylko treść. Dzieje się tak, ponieważ współczesne wyszukiwarki skanują cały kod strony internetowej, oceniając również to w jaki sposób jest zbudowana, czy znaczniki HTML użyte są na niej zgodnie z przeznaczeniem, czy posiada odpowiednio zdefiniowane metadane itd. Google posiada zbiór tylko im znanych czynników rankingowych. Badając je określa pozycję strony w wynikach wyszukiwania danego hasła.
Pozycjonowanie ma na celu doprowadzenie wszystkich tych czynników rankingowych na stronie do perfekcji. Obejmuje więc zarówno budowanie treści na stronie, jak i techniczną optymalizację kodu witryny. Często polega to na dodaniu nowych treści na stronę, modyfikacji starych, ustawieniu odpowiednich tytułów podstron, czy w końcu niewidocznej dla użytkownika optymalizacji kodu, np. podmianie rzędu nagłówków.
On-Site SEO i Off-Site SEO
Wspomniane wyżej działania w obszarze strony internetowej to nie wszystko. Wymienione optymalizacje nazywamy działaniami On-Site (ang. na stronie). Do pełnego i skutecznego przeprowadzenia działań pozycjonujących potrzebna jest jeszcze optymalizacja Off-Site (ang. poza stroną), obejmująca głównie działania na linkach prowadzących do witryny.
Wyszukiwarka internetowa wie, które witryny posiadają odnośniki do Twojej strony, ile ich jest, a nawet jakiej jakości są nie tylko same strony linkujące, ale również same linki! Działania Off-Site mają za zadanie tak zoptymalizować ilość i jakość tychże odnośników, żeby jak najlepiej działały na korzyść strony do której linkują.
Jak długo to trwa?
Skoro podstawowe definicje mamy za sobą, czas na jedno z najważniejszych pytań – jak długo to właściwie trwa? Ile czasu potrzeba, żeby dana strona znalazła się w pierwszej dziesiątce wyników wyszukiwania, a jeszcze lepiej w pierwszej trójce?
Niestety, na to pytanie nie ma prostej odpowiedzi. Pozycjonowanie to w ogólności działanie marketingowe i tak samo jak z tradycyjnymi technikami marketingu, nie można przewidzieć dokładnych skutków przeprowadzonych działań jak i czasu, w którym dadzą efekt. Zamieszczając reklamę w gazecie, czy spot reklamowy w telewizji też nie jesteśmy w stanie z dużą dokładnością przewidzieć wielkości napływu nowych klientów i czasu, w którym będzie miał on miejsce. Z pozycjonowaniem jest jeszcze trudniej, ponieważ konkurencja jest olbrzymia (i jest nią każda inna strona na dany temat), a zmiany często na tyle subtelne, że musi minąć sporo czasu aby zostały przez roboty wyszukiwarek internetowych zauważone. Do tego dochodzą ciągłe zmiany algorytmów, nowe czynniki rankingowe, modyfikacja starych, działania marketingowe konkurencji… nie ma lekko 😊
Na każdym kroku powtarza się, że pozycjonowanie jest procesem ciągłym – i jest to prawda, biorąc pod uwagę wyżej wymienione czynniki, które powodują ciągłe fluktuacje pozycji. Jeżeli coś się w wyszukiwarce i jej algorytmach zmieniło, należy podjąć działania prewencyjne lub odbudowujące pozycje. Jeżeli konkurencja zaczęła umieszczać mnóstwo dobrej jakości artykułów, należy podmieść przydatność własnej strony… Żartobliwie można stwierdzić, że SEO to ciągła walka o pozycje strony klienta.
Ile to kosztuje?
Kolejne pytanie najczęściej zadawane przez klientów dotyczy kosztu pozycjonowania. Tu, niestety, ponownie odpowiedź nie jest łatwa i jednoznaczna.
Wszystko zależy od tematu, zakresu działań i stanu strony klienta. Jeżeli strona jest marnej jakości, a klient chce się znaleźć na szczycie wyników wyszukiwania dla bardzo konkurencyjnej frazy, to nie dość że działania promujące pochłoną dużo czasu, to również będą sporo kosztowały, prawdopodobnie bez widocznych skutków nawet przez parę miesięcy. Z drugiej strony, jeżeli klient posiada mocną markę, dobrze zrobioną i rozbudowaną stronę a konkurencyjność frazy nie należy do najwyższych, to działania pozycjonera będą ograniczyły się do „rozbudowy” tego, na co strona już zapracowała lub utrzymania pozycji.
No dobrze, mamy świadomość że to nie odpowiada na zadane pytanie, podamy więc liczby – pozycjonowanie może, w zależności od wcześniej wymienionych czynników, kosztować od 500zł miesięcznie wzwyż, bez górnej granicy.
Powyższe stwierdzenie implikuje współpracę na podstawie umowy abonamentowej, jednak w SEO możliwości jest dużo więcej – rozliczenie za pozycje danych fraz w wynikach wyszukiwania, za wykonaną pracę, audyt z wprowadzaniem zmian samodzielnie przez klienta… Każdy na pewno znajdzie opcje najbardziej odpowiadającą jego wymaganiom. (Ile kosztuje strona internetowa?)
Jaki efekt przynosi pozycjonowanie?
To kolejne pytanie, które stawiamy i na które nie możemy dokładnie odpowiedzieć. 😊
Postaramy się jednak nieco przybliżyć skutki SEO.
W przypadku dobrze wykonanej i skutecznej optymalizacji, w wyniku której strona internetowa znalazła się w czołowych wynikach wyszukiwania na bardzo konkurencyjne i dochodowe frazy, skutki pozycjonowania mogą być niesamowicie lukratywne pod względem finansowym i szerokie pod względem wizerunkowym. Tego typu udane kampanie powodują nie tylko wzrost liczby klientów i zamówień, ale również ruchu na stronie internetowej, a co za tym idzie – rozpoznawalności marki. Im bardziej marka jest rozpoznawalna, im więcej osób o niej mówi, tym szybciej ta rozpoznawalność rośnie drogą szeptaną, co z kolei ponownie może przełożyć się na wzrost liczby klientów.
Ten sam cel można osiągnąć wybierając również inną drogę. Wspomnieliśmy wyżej o bardzo konkurencyjnych frazach – a co jeśli zamiast tego, pozycjonowanie przeprowadzone zostanie dla bardzo dużej ilości rzadziej wyszukiwanych fraz? Z naszego osobistego doświadczenia, jak i badań przeprowadzonych w tym temacie wynika, że tego typu podejście często przynosi o wiele bardziej wymierne korzyści niż siłowe próby umiejscowienia strony wysoko w wynikach dla bardzo trudnych słów kluczowych. Jest to podejście optymalizujące frazy posiadające tzw. długi ogon (long-tail, np. „tanie biuro podatkowe w Poznaniu”), w przeciwieństwie do tego, które skupia się na frazach o krótkim ogonie (short-tail, np. „biuro podatkowe”).
Czasami jednak, jakkolwiek byśmy nie próbowali, pozycjonowanie nie przynosi rezultatów w oczekiwanym czasie. Co wtedy?
Google AdWords
Jeżeli chcecie szybko zwiększyć ruch na stronie lub podjąć krótkotrwałą kampanię reklamową, z pomocą przychodzi płatna usługa SEM (Seach Engine Marketing, ang. marketing w wyszukiwarkach) – Google AdWords.
AdWords to usługa PPC (pay per click, ang. płatność od kliknięcia) od Google, która umożliwia umieszczenie reklamy ponad organicznymi (tzn. niepłatnymi) wynikami wyszukiwarki internetowej. Pewnie nie raz zauważyliście, że pierwsze parę wyników ma dopisek REKLAMA – to właśnie wyniki pochodzące z AdWords. Płatność pobierana jest z wcześniej ustalonego budżetu dopiero w momencie, w którym użytkownik kliknie w reklamę. W porównaniu do pozycjonowania, koszty tego typu kampanii mogą być naprawdę duże, zaleca się więc zlecanie ich profesjonalistom, którzy utworzą kampanię w taki sposób, aby w jak najkrótszym czasie przyniosła jak największe korzyści jak najmniejszym kosztem.
Podsumowanie
Mamy nadzieję, że powyższy artykuł rozjaśnił wam nieco popularny ostatnio temat pozycjonowania stron internetowych. Poznaliście podstawowe pojęcia i mechanizmy, które pozwolą wam lepiej zrozumieć na czym polega nasza praca i co robimy, abyście jako nasi Klienci zaistnieli w sieci.
W przypadku jakichkolwiek pytań – zarówno merytorycznych, jak i ofertowych, zapraszamy do bezpośredniego kontaktu z nami!
1 2 3 4 Następne › Ostatni »
02 sty 2019
Do czego potrzebna nam wirtualna rzeczywistość? Przykłady i prognozy – cz.1
Rozwój rzeczywistości wirtualnej i rozszerzonej oraz sposobów jej wykorzystania przyspiesza lawinowo. Do niedawna praktyczne zastosowania rozwiązań opartych na VR i AR były rozwiązaniami konsumenckimi. Gry i transmisje video to dla większości z nas pierwsze skojarzenia z rzeczywistością wirtualną. Tymczasem wszystko wskazuje na to, że dalszy rozwój technologii Virtual Reality będzie wynikał przede wszystkim z rosnącej ilości zastosowań biznesowych.
Jakiego wykorzystania VR/AR można spodziewać się w najbliższych latach i jak to wygląda już dziś?
Teoretycznie możliwości nowych technologii, rozwijanych o coraz nowsze rozwiązania dotyczące np. mapowania przestrzeni, dają nam wrażenie nieograniczoności zastosowań. W praktyce rządzi pragmatyzm, zwłaszcza w biznesie, który poszukuje rozwiązań konkretnych problemów.
Branże, które dziś wykorzystują je najodważniej to:
– szkolenia i edukacja
– sprzedaż i marketing
– turystyka i promocja lokali gastronomicznych/rozrywkowych
– wynajem, promocja i handel nieruchomościami,
– architektura oraz projektowanie wnętrz /ogrodów,
– medycyna
– wojskowość
Oprócz wymienionych wyżej obszarów biznesu, które z pewności szybko rozwijać będą zastosowania technologii wirtualnych, obserwować będziemy w najbliższych latach popularyzację AR w specjalistycznych zastosowaniach, takich jak na przykład:
– praca w terenie,
– logistyka i obsługa magazynów
– obsługa magazynów,
– serwis,
– projektowanie przemysłowe
Przedstawiamy poniżej informacje o kilkunastu rozwiązaniach z dziedzin, które już dziś dobitnie wskazują kierunek, w którym podąży rozwój technologii, a wraz z nim całego biznesu:
Edukacja i Szkolenia
Wirtualna rzeczywistość wydaje się wręcz naturalnym rozwiązaniem na potrzeby prowadzenia szkoleń i edukacji w tym e-learningu. Również rzeczywistość rozszerzona może zostać wykorzystana na wiele sposobów – jako multimedialne podręczniki, czy zabawa i symulacja z wykorzystaniem krótkich filmów. Przykłady podobnych zastosowań mamy już w edukacji szkolnej i przedszkolnej, a kilka rozwiązań w technologii AR obejrzeć można na poniższych filmach:
https://www.youtube.com/watch?v=ioLdq2PelOM
https://www.youtube.com/watch?time_continue=74&v=iHN4c7FYXYs
Technologie AR i VR zmieniają konwencjonalne podejście do warsztatów. Szkolenia wykorzystujące rozwiązania rzeczywistości rozszerzonej i wirtualnej to oszczędność czasu i redukcja kosztów. Nie potrzebny jest instruktor – wystarczą same gogle.
Wśród kursów dla firm z rozszerzeniem AR i VR ważne miejsce zajmują:
– szkolenia z zakresu technologii montażowych (np. budowy samolotów, czy sond kosmicznych)
– szkolenia na potrzeby dużych korporacji (np. serwisowe, z zakresu asortymentu produktów oraz ich prezentacji).
– szkolenia dla pilotów samolotów, kierowców
– szkolenia dla służb ratunkowych i wojska polegające na ćwiczeniu zachowania w ekstremalnych sytuacjach, gdzie zastosowanie wirtualnej rzeczywistości pozwala przede wszystkim zmniejszyć koszty i zwiększyć dostępność do szkoleń.
Świetnym przykładem szkolenia jest wirtualna spawarka Lincoln Electric.
Jest to zestaw składający się z przyłbicy (gogle VR) i fizycznych narzędzi przypominających swoją formą prawdziwą spawarkę. Uczestnicy szkolenia określają wrażenia fizyczne podczas symulacji, jako niemal identyczne, z tymi, które odczuwają przy pracy na prawdziwej spawarce: pozycja ciała, kąt i pozycję uchwytu, prędkość pracy. Jak wykazały badania, ten rodzaj szkolenia ma wpływ na pamięć mięśniową i wzorce motoryczne. Kursanci biorący udział w tym treningu uzyskują lepsze wyniki jednocześnie skracając czas procesu certyfikacji.
https://www.youtube.com/watch?v=O2AFd8znwuE
Kolejny przykład to treningi bezpiecznej jazdy, które organizuje dla kierowców swoich ciężarówek firma UPS. Uczestnicy szkolenia uczą się identyfikować zagrożenia, reagować na bodźce wizualne i dźwiękowe i informować o tym, co wzbudza ich zaniepokojenie. Taki trening zastępuje szkolenie w dotychczasowej formule, które oparte było na urządzeniach z ekranem dotykowym.
https://www.youtube.com/watch?time_continue=2&v=fypGVcmWpnU
Turystyka i Hotelarstwo
Nie trudno sobie wyobrazić, jak duży wpływ na promocję podróży i turystyki mogą mieć nowe technologie. Zamiast papierowych katalogów i opowieści pośredników lub relacji znajomych dysonować będziemy możliwością doświadczenia miejsc na własnej skórze. To już się dzieje.
Firma Mariott pokazuje w ten sposób jakie przeżycia, które towarzyszą znanym podróżnikom.
https://www.youtube.com/watch?v=fT2p4EBXYSg
A w taki sposób sieć hotelowa zachęca nowożeńców do podróży poślubnych:
https://www.youtube.com/watch?v=i6yMqXLnpN4
Dzięki podobnym rozwiązaniom nie tylko złapiemy bakcyla podróży, ale również na własne oczy przekonamy się jak wygląda hotel, w którym mamy zamiar się zatrzymać.
I tu znów pionierem jest Mariott, który zbudował dla swoich klientów „teleporter”:
http://framestorevr.com/marriott
Inne rozwiązania, to np. Gogle AVD dla narciarzy i snowboardzistów, które przekazują informacje prowadzące na trasie, także podczas mgły. To rozwiązanie zastosować można na bardzo wiele sposobów do promocji turystyki i sportu.
Przykładem jest nawigacja wzbogacona o informacje z otoczenia, dla pieszych i kierowców na ulicach i w budynkach.
https://www.youtube.com/watch?v=LK1eXVGz8sg
Nowe rozwiązania zmienią prawdopodobnie całkowicie podejście do obsługi klienta w turystyce i już wkrótce przestaną być postrzegane wyłącznie jako ciekawy gadżet.
Medycyna
Medycyna już dziś z powodzeniem korzysta z nowych technologii w chirurgii, diagnostyce, psychoterapii oraz leczeniu bólu i terapiach behawioralnych. Szacuje się, że wartość globalnego rynku rozwiązań VR i AR w medycynie to 568,7 milionów dolarów (Grand View Research – 2017).
Rzutowanie obrazu 3D zawierającego informacje zbierane metodami nieinwazyjnymi, takimi jak np. USG, bezpośrednio na ciało pacjenta ma realny wpływ na pracę chirurgów. W poniższym przykładzie widzimy projekcję wnętrza ciała pacjenta np. podczas zabiegu chirurgicznego, wirtualne „nakładanie“ obrazu żył na skórę
https://www.youtube.com/watch?v=kifj0ZP4Mos
Lekarze wizualizują za pomocą nowych technologii swoją pracę i wykorzystują powstałe prezentacje podczas szkoleń lub złożonych operacji. Przy pomocy zestawu VR oglądać mogą trójwymiarowy obraz mózgu i precyzyjnie lokalizować guzy, poznawać strukturę i planować przebieg operacji. To także doskonałe narzędzie szkoleniowe. Zanim młody chirurg przystąpi do swojej pierwszej operacji, trenuje w wirtualnym świecie, oglądając przebieg zabiegu w goglach.
https://www.youtube.com/watch?v=AttXbcLUyR0
Wirtualna rzeczywistość umożliwia studentom również przeprowadzanie wirtualnej sekcji zwłok. Są na świecie uniwersytety, które zrezygnowały z dotychczasowych metod szkoleniowych w tym zakresie i oparły edukację właśnie o wirtualną rzeczywistość. Dzięki tej technologii z dowolnej perspektywy oglądać można wszystkie elementy organizmu, a jeśli jest taka konieczność, zajrzeć do ich wnętrza, aby dokładnie dowiedzieć się, jak funkcjonują.
VR jest doskonałym narzędziem do symulacji i wizualizacji dla tego dobrze sprawdza się w psychoterapii, leczeniu depresji, zespołu stresu pourazowego i w walce z zaburzeniami lękowymi wszelkiego typu. W metodzie zwanej ekspozycją, pacjent poddawany jest działaniu bodźca, który wywołuje lęk, ale wszystko odbywa się w kontrolowanych warunkach, które dają mu poczucie bezpieczeństwa. Dzięki specjalnie przygotowanym aplikacjom pacjent może w takich warunkach stawić czoła trudnym sytuacjom: lękowi przed otwartą przestrzenią, zamknięciem, lataniem, wysokością, wystąpieniami publicznymi, ciemnością. Jak dowodzą badania, terapie te są bardzo skuteczne. Pokazał to Samsung w jednej ze swoich kampanii (#BeFearless).
https://www.youtube.com/watch?v=kveC0QxOn7A
Jak się okazuje VR może być również ratunkiem dla osób zmagających się z bólem. Zanurzając się w wirtualnym świecie pacjent nie skupia uwagi na bólu tylko na rzeczywistości, której może doświadczać dzięki goglom. Ten sposób odciągania uwagi od bodźców bólowych sprawdza się w walce z ostrym bólem towarzyszącym zabiegom, zmianie opatrunków czy rekonwalescencji po operacji. W Polsce trwają już badania nad wykorzystaniem gogli VR w leczeniu chronicznego bólu u przewlekle chorych pacjentów.
Nowe technologie są również niezwykle przydatne w diagnostyce chorób neurologicznych i psychiatrycznych, rehabilitacji po udarach, w zaawansowanych badaniach nad mózgiem człowieka i w wielu innych obszarach medycyny.
c.d.n
autor: Katarzyna Januszewska – Natkaniec
04 lut 2019
Dlaczego strona jest ważna dla biznesu?
Może zaczniemy od banalnych rzeczy, o których każdy wie, słyszał, ale czy na pewno rozumie? Dlaczego strona internetowa jest w dzisiejszych czasach tak ważna i czy nasz biznes również powinien ją mieć? A jeżeli ma, to dlaczego powinien cyklicznie dokonywać jej uaktualnienia.
Masz 12 sekund na stworzenie pierwszego wrażenia. Niewiele prawda? Jeżeli w czasie 3 sekund strona się nie załaduje to ponad 40% użytkowników, po prostu ją opuści i niestety nie będziesz miał okazji do zaprezentowania zamieszczonych na niej treści. Pozostała część użytkowników resztę czasu poświęci na pobieżną ocenę strony. Jeżeli ich zainteresuje, dopiero wtedy przewiną dalej.
Żyjemy w czasach informacji, terabajtów danych, którymi jesteśmy atakowani na każdym kroku. Mechanizmem obronnym naszego mózgu jest przesiewanie tych bodźców i selekcjonowanie perełek, które wzbudzą nasze zainteresowanie. Jesteśmy przyzwyczajeni, że w Internecie mamy wszystko na wyciągnięcie ręki i na nic nie musimy czekać.
Czy słuszne jest zdanie: Jeśli nie ma Cię w Internecie, to nie istniejesz?
Odpowiedź nie będzie satysfakcjonująca, ponieważ …. to zależy – od branży, rynku, na którym działamy czy wielkości przedsiębiorstwa. Samodzielnemu grafikowi może wystarczyć portfolio na specjalistycznych portalach, ale gdy otwierasz restaurację, brak strony, może poważnie zaszkodzić marce i wizerunkowi.
Pierwszym krokiem definiującym uzasadnienie posiadania strony internetowej jest odpowiedź na pytanie: Do czego jest nam potrzebna? Jakie funkcje ma spełniać?
- wizytówka
- sprzedaż
- wiarygodność
- prezentacja oferty
Każdy z tych obszarów będzie wymagał innego design i prezentacji danych. O tym szerzej w kolejnym wpisie.
Podamy kilka przykładów:
Lokalna restauracja nie posiada strony internetowej – w ten sposób ogranicza kontakt z klientem oraz możliwe zwiększenie ruchu. Konsumenci chcą w łatwy sposób dotrzeć do danych, takich jak numer telefonu, lokalizacja, menu, a także np. zdjęcia oferowanych dań. Chętnie przeczytają również rekomendacje i komentarze dotyczące jakości, dań czy obsługi. Restauracja z pewnością powinna posiadać stronę internetową.
Fryzjerka na osiedlu również nie posiada strony. Jej grupą docelową są wyłącznie osoby przychodzące “z ulicy”. Nie ma możliwości wcześniejszego rezerwowania terminów, ma bardzo podstawowy zakres usług. W tym wypadku posiadanie strony www wydaje się zbędnym wydatkiem, ponieważ bazuje na stałej grupie klientów, rekomendacje są przekazywane drogą marketingu szeptanego i do czasu, aż nie będzie chciała zwiększyć zasięgu swojej pracy, środki warto lokować w innym kierunku.
Jaka powinna być strona internetowa?
Ciekawa
- Pamiętaj, że mamy bardzo mało czasu na przyciągnięcie potencjalnego klienta i wzbudzenie jego zainteresowania. Na dobry wygląd strony składa się:
- Logo – dobrze dobrane fonty np. branża finansowa nie powinna wstawić zabawnych i lekkich czcionek,
- Grafiki – dobrej jakości, dopasowane tematycznie do branży,
- Kolorystyka – nie powinno się używać się więcej niż 3 kolorów na stronie. Powinny również być dostosowane do branży i budzić pozytywne skojarzenia, zaufanie (np. branża ubezpieczeń – odcienie niebieskiego),
- Układ funkcjonalny, o którym więcej poniżej.
Funkcjonalna
Użytkownicy Internetu są przyzwyczajeni do pewnych schematów działania stron, czy aplikacji webowych. Logo przekierowuje do strony głównej, najważniejsze elementy znajdują się w górnym lewym rogu, przyciski powodują jakąś reakcję, najważniejsze informacje wyróżnione itd. Tworząc stronę internetową, konieczne jest postawienie się w roli użytkownika i sprawdzenie, czy nasz projekt nie jest zbyt rozbudowany bądź nieintuicyjny. Jeżeli ktoś nie znajdzie szybko informacji, po prostu opuści stronę i poszuka ich u konkurencji.
Tematyczna
Dbając o eksperckie i konkretne treści budzimy w użytkownikach zaufanie. Nikt nie lubi, tracić czasu, który poświęca na zapoznanie się z tematem, aby na końcu przeczytać, że np. ta usługa nie jest aktualnie realizowana albo co gorsze klient dowiaduje się tego dopiero w trakcie bezpośredniego kontaktu. Ludzie szukają odpowiedzi na pytania i jeżeli jesteśmy w stanie im ich dostarczyć, zróbmy to. W podświadomości użytkowników buduje to informację o dużej wartości tej strony, co może później przełożyć się na zakup czy zamówienie. Dodatkowo treści wpływają na pozycjonowanie i Google chętniej indeksuje strony, które są wartościowe dla użytkowników.
„Na czasie”
Jak wszędzie trendy ulegają zmianom. Dotyczy to również Internetu i designu. Warto być na bieżąco z aktualnie obowiązującymi tendencjami, ponieważ świadczy to o naszym zaangażowaniu. Strony takie są lepiej oceniane przez użytkowników. Oczywiście nie chodzi tu o comiesięczny refresh strony, tylko zachowanie podstawowych wytycznych dotyczących trendów. Aktualnie dąży się do minimalizmu, prostych i czytelnych widoków. Dużych, dobrych jakościowo grafik. Spłaszczane są widoki przycisków, odchodzi się od znacznego cieniowania elementów. Postaw na konkretną treść oraz jasny przekaz 😉
Podsumowując
Niezaprzeczalnie strony internetowe są ważne dla większości firm. Dzięki odpowiednio przygotowanej stronie budujemy swój wizerunek w sieci, kreujemy go i pomagamy użytkownikom nas poznać. Ułatwia zbudowania społeczności wokół naszej marki. Posiadając stronę internetową, przestajemy być anonimowi i wzbudzamy większe zaufanie wśród konsumentów. Oswajamy i przekonujemy ludzi do naszej marki. Ułatwiamy im znajdowanie interesujących ich informacji i kontaktowanie się z nami. Dzięki stronie internetowej możemy rozwijać swoje działania biznesowe i zwiększać zasięg. Jeżeli masz jakieś wątpliwości dotyczące swojej strony, ale czujesz, że to czas najwyższy zaistnieć w Internecie, możesz na nas liczyć :).
02 sty 2019
Do czego potrzebna nam wirtualna rzeczywistość? Przykłady i prognozy – cz.1
Rozwój rzeczywistości wirtualnej i rozszerzonej oraz sposobów jej wykorzystania przyspiesza lawinowo. Do niedawna praktyczne zastosowania rozwiązań opartych na VR i AR były rozwiązaniami konsumenckimi. Gry i transmisje video to dla większości z nas pierwsze skojarzenia z rzeczywistością wirtualną. Tymczasem wszystko wskazuje na to, że dalszy rozwój technologii Virtual Reality będzie wynikał przede wszystkim z rosnącej ilości zastosowań biznesowych.
Jakiego wykorzystania VR/AR można spodziewać się w najbliższych latach i jak to wygląda już dziś?
Teoretycznie możliwości nowych technologii, rozwijanych o coraz nowsze rozwiązania dotyczące np. mapowania przestrzeni, dają nam wrażenie nieograniczoności zastosowań. W praktyce rządzi pragmatyzm, zwłaszcza w biznesie, który poszukuje rozwiązań konkretnych problemów.
Branże, które dziś wykorzystują je najodważniej to:
– szkolenia i edukacja
– sprzedaż i marketing
– turystyka i promocja lokali gastronomicznych/rozrywkowych
– wynajem, promocja i handel nieruchomościami,
– architektura oraz projektowanie wnętrz /ogrodów,
– medycyna
– wojskowość
Oprócz wymienionych wyżej obszarów biznesu, które z pewności szybko rozwijać będą zastosowania technologii wirtualnych, obserwować będziemy w najbliższych latach popularyzację AR w specjalistycznych zastosowaniach, takich jak na przykład:
– praca w terenie,
– logistyka i obsługa magazynów
– obsługa magazynów,
– serwis,
– projektowanie przemysłowe
Przedstawiamy poniżej informacje o kilkunastu rozwiązaniach z dziedzin, które już dziś dobitnie wskazują kierunek, w którym podąży rozwój technologii, a wraz z nim całego biznesu:
Edukacja i Szkolenia
Wirtualna rzeczywistość wydaje się wręcz naturalnym rozwiązaniem na potrzeby prowadzenia szkoleń i edukacji w tym e-learningu. Również rzeczywistość rozszerzona może zostać wykorzystana na wiele sposobów – jako multimedialne podręczniki, czy zabawa i symulacja z wykorzystaniem krótkich filmów. Przykłady podobnych zastosowań mamy już w edukacji szkolnej i przedszkolnej, a kilka rozwiązań w technologii AR obejrzeć można na poniższych filmach:
https://www.youtube.com/watch?v=ioLdq2PelOM
https://www.youtube.com/watch?time_continue=74&v=iHN4c7FYXYs
Technologie AR i VR zmieniają konwencjonalne podejście do warsztatów. Szkolenia wykorzystujące rozwiązania rzeczywistości rozszerzonej i wirtualnej to oszczędność czasu i redukcja kosztów. Nie potrzebny jest instruktor – wystarczą same gogle.
Wśród kursów dla firm z rozszerzeniem AR i VR ważne miejsce zajmują:
– szkolenia z zakresu technologii montażowych (np. budowy samolotów, czy sond kosmicznych)
– szkolenia na potrzeby dużych korporacji (np. serwisowe, z zakresu asortymentu produktów oraz ich prezentacji).
– szkolenia dla pilotów samolotów, kierowców
– szkolenia dla służb ratunkowych i wojska polegające na ćwiczeniu zachowania w ekstremalnych sytuacjach, gdzie zastosowanie wirtualnej rzeczywistości pozwala przede wszystkim zmniejszyć koszty i zwiększyć dostępność do szkoleń.
Świetnym przykładem szkolenia jest wirtualna spawarka Lincoln Electric.
Jest to zestaw składający się z przyłbicy (gogle VR) i fizycznych narzędzi przypominających swoją formą prawdziwą spawarkę. Uczestnicy szkolenia określają wrażenia fizyczne podczas symulacji, jako niemal identyczne, z tymi, które odczuwają przy pracy na prawdziwej spawarce: pozycja ciała, kąt i pozycję uchwytu, prędkość pracy. Jak wykazały badania, ten rodzaj szkolenia ma wpływ na pamięć mięśniową i wzorce motoryczne. Kursanci biorący udział w tym treningu uzyskują lepsze wyniki jednocześnie skracając czas procesu certyfikacji.
https://www.youtube.com/watch?v=O2AFd8znwuE
Kolejny przykład to treningi bezpiecznej jazdy, które organizuje dla kierowców swoich ciężarówek firma UPS. Uczestnicy szkolenia uczą się identyfikować zagrożenia, reagować na bodźce wizualne i dźwiękowe i informować o tym, co wzbudza ich zaniepokojenie. Taki trening zastępuje szkolenie w dotychczasowej formule, które oparte było na urządzeniach z ekranem dotykowym.
https://www.youtube.com/watch?time_continue=2&v=fypGVcmWpnU
Turystyka i Hotelarstwo
Nie trudno sobie wyobrazić, jak duży wpływ na promocję podróży i turystyki mogą mieć nowe technologie. Zamiast papierowych katalogów i opowieści pośredników lub relacji znajomych dysonować będziemy możliwością doświadczenia miejsc na własnej skórze. To już się dzieje.
Firma Mariott pokazuje w ten sposób jakie przeżycia, które towarzyszą znanym podróżnikom.
https://www.youtube.com/watch?v=fT2p4EBXYSg
A w taki sposób sieć hotelowa zachęca nowożeńców do podróży poślubnych:
https://www.youtube.com/watch?v=i6yMqXLnpN4
Dzięki podobnym rozwiązaniom nie tylko złapiemy bakcyla podróży, ale również na własne oczy przekonamy się jak wygląda hotel, w którym mamy zamiar się zatrzymać.
I tu znów pionierem jest Mariott, który zbudował dla swoich klientów „teleporter”:
http://framestorevr.com/marriott
Inne rozwiązania, to np. Gogle AVD dla narciarzy i snowboardzistów, które przekazują informacje prowadzące na trasie, także podczas mgły. To rozwiązanie zastosować można na bardzo wiele sposobów do promocji turystyki i sportu.
Przykładem jest nawigacja wzbogacona o informacje z otoczenia, dla pieszych i kierowców na ulicach i w budynkach.
https://www.youtube.com/watch?v=LK1eXVGz8sg
Nowe rozwiązania zmienią prawdopodobnie całkowicie podejście do obsługi klienta w turystyce i już wkrótce przestaną być postrzegane wyłącznie jako ciekawy gadżet.
Medycyna
Medycyna już dziś z powodzeniem korzysta z nowych technologii w chirurgii, diagnostyce, psychoterapii oraz leczeniu bólu i terapiach behawioralnych. Szacuje się, że wartość globalnego rynku rozwiązań VR i AR w medycynie to 568,7 milionów dolarów (Grand View Research – 2017).
Rzutowanie obrazu 3D zawierającego informacje zbierane metodami nieinwazyjnymi, takimi jak np. USG, bezpośrednio na ciało pacjenta ma realny wpływ na pracę chirurgów. W poniższym przykładzie widzimy projekcję wnętrza ciała pacjenta np. podczas zabiegu chirurgicznego, wirtualne „nakładanie“ obrazu żył na skórę
https://www.youtube.com/watch?v=kifj0ZP4Mos
Lekarze wizualizują za pomocą nowych technologii swoją pracę i wykorzystują powstałe prezentacje podczas szkoleń lub złożonych operacji. Przy pomocy zestawu VR oglądać mogą trójwymiarowy obraz mózgu i precyzyjnie lokalizować guzy, poznawać strukturę i planować przebieg operacji. To także doskonałe narzędzie szkoleniowe. Zanim młody chirurg przystąpi do swojej pierwszej operacji, trenuje w wirtualnym świecie, oglądając przebieg zabiegu w goglach.
https://www.youtube.com/watch?v=AttXbcLUyR0
Wirtualna rzeczywistość umożliwia studentom również przeprowadzanie wirtualnej sekcji zwłok. Są na świecie uniwersytety, które zrezygnowały z dotychczasowych metod szkoleniowych w tym zakresie i oparły edukację właśnie o wirtualną rzeczywistość. Dzięki tej technologii z dowolnej perspektywy oglądać można wszystkie elementy organizmu, a jeśli jest taka konieczność, zajrzeć do ich wnętrza, aby dokładnie dowiedzieć się, jak funkcjonują.
VR jest doskonałym narzędziem do symulacji i wizualizacji dla tego dobrze sprawdza się w psychoterapii, leczeniu depresji, zespołu stresu pourazowego i w walce z zaburzeniami lękowymi wszelkiego typu. W metodzie zwanej ekspozycją, pacjent poddawany jest działaniu bodźca, który wywołuje lęk, ale wszystko odbywa się w kontrolowanych warunkach, które dają mu poczucie bezpieczeństwa. Dzięki specjalnie przygotowanym aplikacjom pacjent może w takich warunkach stawić czoła trudnym sytuacjom: lękowi przed otwartą przestrzenią, zamknięciem, lataniem, wysokością, wystąpieniami publicznymi, ciemnością. Jak dowodzą badania, terapie te są bardzo skuteczne. Pokazał to Samsung w jednej ze swoich kampanii (#BeFearless).
https://www.youtube.com/watch?v=kveC0QxOn7A
Jak się okazuje VR może być również ratunkiem dla osób zmagających się z bólem. Zanurzając się w wirtualnym świecie pacjent nie skupia uwagi na bólu tylko na rzeczywistości, której może doświadczać dzięki goglom. Ten sposób odciągania uwagi od bodźców bólowych sprawdza się w walce z ostrym bólem towarzyszącym zabiegom, zmianie opatrunków czy rekonwalescencji po operacji. W Polsce trwają już badania nad wykorzystaniem gogli VR w leczeniu chronicznego bólu u przewlekle chorych pacjentów.
Nowe technologie są również niezwykle przydatne w diagnostyce chorób neurologicznych i psychiatrycznych, rehabilitacji po udarach, w zaawansowanych badaniach nad mózgiem człowieka i w wielu innych obszarach medycyny.
c.d.n
autor: Katarzyna Januszewska – Natkaniec
01 sty 2019
Wirtualna i rozszerzona rzeczywistość – ewolucja opowiadania historii
Czym jest wirtualna i rozszerzona rzeczywistość?
Jak wykorzystać nowe technologie i czy taka inwestycja się opłaci?
Czy przełoży się na realne zyski firm i zmianę naszych przyzwyczajeń?
Z czym się to je?
VR (Virtual Technologie) to technologia, która tworzy wirtualny świat i przenosi do niego użytkownika. Może być przedstawieniem istniejących miejsc lub światem wykreowanym w całości, od podstaw.
AR (Augumented Reality), czyli rzeczywistość rozszerzona, łączy natomiast świat wirtualny z realnym. „Nakłada” na prawdziwe otoczenie wirtualne obiekty i warstwy, poszerzając w ten sposób rzeczywistość.
Różnice między obiema technologiami doskonale ilustrują przykłady zastosowań, które jeszcze niedawno znaliśmy wyłącznie z filmów science – fiction. Jeśli macie kłopot z wyobrażeniem sobie sposobu, w jaki działa AR sięgnijcie pamięcią do „Raportu mniejszości”, w którym bohater posługuje się interaktywnym, zawieszonym w powietrzu komputerem lub do „Terminatora”, który skanuje ubrania przechodniów, odczytując ich rozmiary. VR w najczystszej postaci znajdziecie w „Matrix” braci Wachowskich – wykreowanym świecie, stworzonym sztucznie, choć sprawiającym wrażenie realnej rzeczywistości.
Obie technologie różni od siebie sprzęt.
VR wymaga użycia specjalnych gogli lub okularów które pozwalają użytkownikowi doznawać wrażeń związanych z konkretnymi sytuacjami. Jeszcze niedawno sprzęt ten był drogi i przez to niedostępny dla większości użytkowników. Dziś to wydatek rzędu od 50 do 500 zł.
W odróżnieniu od wirtualnej rzeczywistości, rzeczywistość rozszerzona jest dla użytkownika dużo bardziej dostępna. Nie wymaga użycia specjalnego sprzętu, tylko wykorzystuje przenośne urządzenia, które niemal wszyscy posiadamy – smartfony. Dzięki aplikacjom, które na nich instalujemy możemy oglądać trójwymiarowe reklamy lub informacje. Wystarczy, że skierujemy ekran aparatu swojego smartfona w miejsce wzbogacone elementami AR.
Krótkotrwała moda czy przyszłość?
Obie technologie dopiero się rozwijają, ale jest to rozwój bardzo dynamiczny. Tak jak w przypadku każdej innowacyjnej branży, ich pojawienie obudziło wielkie apetyty. Zazwyczaj przeceniamy możliwości nowych technologii w krótkiej perspektywie, nie doceniając roli, jaką odgrywa czas. VR nie sprostało oczekiwaniom w początkowej fazie rozwoju, strasząc kablami i wielkimi hełmami. Jeśli jednak pomyślimy o tej technologii jako o prototypie czegoś, co przechodzi właśnie swoją ewolucję i porównamy do komputerów, które w latach 50-tych miały wielkość szaf, a dziś mieszczą się nam w kieszeni, dostrzeżemy potencjał.
Co prawda zaawansowane urządzenia VR w domach to ciągle rzadkość, ale prawie każdy z nas posiada przecież smartfon. A ten, osadzony w tanich (wykonanych np. z kartonu i soczewek) goglach mobilnych, może przenieść swojego właściciela w świat wirtualnej rzeczywistości. Jesteśmy dziś technologicznie na tyle zaawansowani, by stworzyć rynek w oparciu o smartfony właśnie, a pokolenie Millenialsów i Zetów to wręcz wymarzeni odbiorcy tych technologii.
Wyniki sprzedaży już dostępnych gogli VR i całej otoczki związanej z technologiami wirtualnej i rozszerzonej rzeczywistości za kilka ubiegłych lat są potwierdzeniem potencjału drzemiącego w tym obszarze rynku. Gdyby dokonać porównania wyników sprzedaży urządzeń do VR z pierwszym rokiem sprzedaży iPhona lub HTC Dream, czyli pierwszego telefonu z Androidem okazuje się, że są na podobnym poziomie. Jeszcze lepiej wypada porównanie z wynikami sprzedaży konsol: Xbox 360 czy PS3 w pierwszym roku.
Zainteresowanie wirtualną i poszerzoną rzeczywistością wynika zapewne również z potrzeby zrobienia kolejnego technologicznego kroku, na który nie widać specjalnych nadziei, jeśli chodzi o inne branże. Samochody będą przejmowały za nas kolejne czynności podczas prowadzenia. Telefonom będzie przybywało mocy, rozdzielczości, a telewizorom kolorów i pikseli. Wszystko stało się przewidywalne, a to co przewidywalne nie budzi emocji, na które wciąż istnieje ogromne zapotrzebowanie.
Jak wykorzystać technologię VR i AR w biznesie?
Główną wspólną cechą obu technologii jest fakt, że wywołują w nas spektakularne wrażenia i działają bezpośrednio na emocje. To nowy, rewolucyjny sposób na pokazywanie i opowiadanie historii. Pytanie o wpływ jaki VR, AR i inne tego typu technologie będą miały na nasze życie wydaje się w tym kontekście retoryczne. Będzie ogromny, podobnie jak wielość zastosowań nowej technologii. Potrzebne są przykłady?
VR i AR świetnie sprawdzają się w marketingu i storytellingu, bo 360-stopniowe wideo, krótkie gry, interaktywne filmy to właśnie nowe sposoby opowiadania historii. Są doskonałym rozwiązaniem na dostarczenie potencjalnym konsumentom próbki wrażeń i emocji, których oczekują po produkcie. Mogą służyć za swego rodzaju test, dzięki któremu klient nie musi opierać się na relacjach i opiniach innych.
Wirtualna i rozszerzona rzeczywistość już dziś wykorzystywane są w medycynie, do eksperymentów psychologicznych, badań terapeutycznych, czy np. leczenia stresu pourazowego.
Do wizualizacji projektów stosuje ją szeroko branża architektoniczna i produkcyjna.
Pogłębianie interakcji i zaangażowania dzięki stosowaniu AR i VR, wspiera także proces uczenia się i całą branżę edukacyjną.
Firmy mogą wykorzystywać technologie VR do poprawy efektywności pracy zespołów. To świetny sposób na przekazywanie wiedzy szkoleniowej lub prezentację oferty w sposób dotychczas niedostępny. Za pomocą VR wykreować można „miejsca”, w których spotykają się i pracują ze sobą użytkownicy.
Kolejny, popularny sposób na wykorzystanie nowej technologii w biznesie to, jak w przypadku supermarketów, nakładanie warstw AR na oferowane w sklepie produkty, dzięki czemu klient może na przykład porównywać ceny, przykładając aparat do wybranych półek sklepowych. Podobny mechanizm wykorzystywany jest przez firmy zajmujące się przesyłkami.
VR i AR świetnie sprawdzą się również przy organizowaniu różnego rodzaju eventów, od wydarzeń sportowych czy koncertów zaczynając, na konferencjach lub relacjach z operacji medycznych kończąc.
Wraz z rozwojem technologii pojawiać się będą kolejne ciekawe scenariusze i sposoby wykorzystania nowych technologii, zarówno komercyjne, jak i niekomercyjne.
Konkretne przykłady na wykorzystanie technologii VR i AR w biznesie oraz marketingu znajdziecie tutaj i tutaj:
Czy warto czekać?
Rynek VR i AR może być wart za 10 lat ok. 80 mld USD (Goldman Sachs), a to więcej niż wynoszą prognozy dla rynku telewizyjnego. Istnieją również prognozy przewidujące, że rynek aplikacji i akcesoriów do VR będzie rósł w tempie nawet 142% rocznie (BI Intelligence), a liczba urządzeń sprzedanych w 2018 roku osiągnie 24mln sztuk (CCS Insight). Wszystko to zapowiada pewny wzrost, również wzrost zainteresowania firm wdrożeniem podobnych rozwiązań.
To świetny moment na podobną decyzję. Z jednej strony nie ma już potrzeby wydawania dużych środków na edukowanie klientów, czym są VR i AR, a z drugiej konkurencja nie jest jeszcze silna. Bardziej zachowawczy przedsiębiorcy odsuwają w czasie decyzje o wprowadzeniu nowych technologii, dając w ten sposób pozostałym przewagę. Gdy rozwiązania VR/AR staną się tańsze, a zainteresowanie ze strony odbiorców masowych przybierze na sile, warto być na to przygotowanym.
Zespół 1connect opracowuje aplikacje VR i AR wykorzystując Unity 3D, zarówno w grach jak i w projektach dla biznesu. Dzięki wiedzy i doświadczeniu, które posiadamy, pomagamy klientom, w porę przygotować się na nadejście tego momentu, w którym oferta produktów i usług wykorzystujących nowe technologie okaże się nieodzowna.
VR i AR to z pewnością nie chwilowa moda tylko kolejny, naturalny krok rozwoju cywilizacji opartej o technologie. Wystarczy uprzytomnić sobie, że historie, obrazy, wrażenia dźwiękowe i estetyczne nie docierają do odbiorcy za pośrednictwem ekranu, czy głośnika tylko działają na nas bezpośrednio. Technologia „umieści” nas w samym środku wydarzeń i historii, pozwoli poczuć na własnej skórze to, do czego dziś potrzebujemy relacji osób trzecich. To z kolei zmieni w sposób fundamentalny wszystko co nas otacza.
Być może kiedyś, jak w literackich wizjach przyszłości Lema, wirtualny świat konkurował będzie z prawdziwym. Może nie nastąpi to dziś ani jutro, ale nastąpi z pewnością. Dochodzimy do takiego punktu w historii rozwoju ludzkości, w którym komunikacja z maszynami odbywa się za pomocą obrazów i mowy ciała, a nie języka maszynowego.
autor: Katarzyna Januszewska – Natkaniec
12 gru 2018
Opowiedz bajkę, czyli dokąd zabierze Cię strona www
Miłość do fabuły, do opowiadania i słuchania historii łączy wszystkich. Bez względu na to, czy mówimy o wyrafinowanych czytelnikach poezji, dzieciach zapatrzonych w kreskówki, wielbicielach seriali, gier komputerowych, czy kibicach piłki nożnej – wszyscy szukamy opowieści. Uwielbiamy zaskakujące historie. Doceniamy wiarygodnie wykreowane światy, zabawę i inteligentny komentarz – najlepiej wszystko to w jednym. Każdemu z nas zdarzyła się kiedyś nieprzespana noc nad książką lub przed ekranem.
Dlaczego tak się dzieje? Odpowiedz tkwi w naszej naturze, tej społecznej i tej biologicznej.
Opowieści nas bawią, a zatem poprawiają samopoczucie, dowartościowują. Zdarza się również, że straszą i manipulują nami, wyprowadzają z równowagi. Po fabułę sięgamy zatem nie tylko, dla przyjemności, ale także by od rzeczywistości uciec lub wręcz przeciwnie, lepiej ją zrozumieć. Bo historie pozwalają nadać sens temu co robimy my i nasze otoczenie. A w tym czasie w naszym mózgu rządzi oksytocyna. Pojawia się nie tylko przy bezpośrednim kontakcie z opowiadającą osobą, ale także podczas słuchania opowieści. Dzięki niej odczuwamy większą empatię wobec osoby, której historię poznajemy, decydujemy się jej zaufać lub podjąć współpracę.
Fabuła to zatem emocje, a bez nich nie byłoby reklam – kopalni opowieści. Posługują się najróżniejszymi środkami, ale te najlepsze mają jedną wspólną cechę – długo nie dają o sobie zapomnieć. Opowiadanie ułatwia bowiem utrzymanie koncentracji, a potem odtwarzanie poznanych informacji i na tym powinno Ci zależeć.
Storytelling – powiecie – nic odkrywczego! A zastanawialiście się kiedyś, czy wasze strony internetowe są dobrą opowieścią?
Zamiłowanie do opowiadań można skutecznie wykorzystać także podczas tworzenia strony www. Przecież o to właśnie chodzi, by zatrzymać na niej klienta jak najdłużej? By nakłonić go do wysłuchania waszej bajki do samego końca, do happy endu, który wam przyniesie zysk, a klientowi satysfakcję?
Storytelling na www
A zatem jak stworzyć na stronie historię i jak wykorzystać do tego celu fakt, ze dysponujemy nie tylko czystą kartką, ale również multimedialnymi i interaktywnymi możliwościami? Jest kilka zasad, których trzymać się powinien każdy, kto opowiada. Przekładają się one w stu procentach na zasady, którymi powinniśmy się kierować tworząc wciągającą stronę internetową.
Do kogo mówisz?
Po pierwsze powinieneś odpowiedzieć sobie na pytanie kim jest twój słuchacz/klient. Jakich pragnie opowieści. W jakim jest wieku i na jak długą koncentrację z jego strony możesz liczyć? Czym można go zainteresować/zaszokować/zaskoczyć? Jakimi wartościami może się kierować. Czego nie znosi i czego unika?
Jakie jest zakończenie dla twojej bajki?
Gdy projektujesz stronę www odpowiedz sobie na pytanie, dlaczego ją tworzysz. Co właściwie jest twoim celem? Chodzi o wizerunek, sprzedaż, informacje? Zaczynając opowiadać musisz wiedzieć dokąd chcesz zabrać internautę i co czeka go na końcu tej historii. Nawet najciekawsza opowieść nie przyniesie zysku jeśli jej bohater i twój klient nie dotrą do celu.
O kim opowiada twoja historia?
Kto lub co pełni tu rolę bohatera – produkt, firma, klient? A może stworzysz dla swojej marki brand hero? Czasem charakter działalności sam podpowiada rozwiązania. Bądź wtedy ostrożny. Oczywiste pomysły, które wydają się na pierwszy rzut oka genialne, mogą być tak samo oczywiste, a co za tym idzie nudne, również dla odbiorcy. Pamiętaj też, że opowieść o jednostce działa na nas silniej, niż historia anonimowego tłumu. Znajdź sobie bohatera i korzystaj z tego co już jest w naszych głowach, z motywów, które towarzyszą nam od dzieciństwa w bajkach, mitach i innych opowieściach. Jeżeli uda ci się sprawić, że czytelnik znajdzie w opowieści siebie, utożsami się z bohaterem lub przywiąże do niego, możesz uznać to za sukces. Uwiedziony konsument to prawdziwy skarb, bo staje się tym samym dobrowolnym ambasadorem marki. To wartość nie do przecenienie w dobie mediów społecznościowych. Pamiętaj jednak, że to przywiązanie trzeba pielęgnować.
Angażująca strona?
Internet to interakcja, dzięki której zaangażowanie w historię może być jeszcze większe. Zastanów się więc jakie narzędzia wykorzystasz na stronie? Na rozwiązania i słowa, które się już opatrzyły odbiorcy pozostają niemal zupełnie ślepi.
A zatem…
- Twoja historia powinna być prosta, ale zaskakująca, konkretna, ale rozpalająca emocje;
- Zaskakuj, ale dbaj zrozumiałość. Najlepiej zacznij od małego wstrząsu, zaskoczenia. Im będzie większe tym bardziej emocjonujący powinien być dalszy ciąg.
- Nie trać kontaktu z odbiorcą. Nie pozwól, by odwrócił wzrok, stracił koncentrację i nie poznał końca opowieści. Wykorzystaj do tego naturalne odruchy internautów – scrollowanie, butony, animacje i filmy, infografiki. A może strzałem w dziesiątkę będą specjalnie przygotowane pliki dźwiękowe?
- Kuś i zapraszaj, pobudzaj wyobraźnię i stymuluj pragnienia by internauta złapał i pociągnął za wątek twojej opowieści. Za pomocą elementów graficznych odsłaniaj rąbek tajemnicy, dalszego ciągu, zapowiadaj rozwiązanie zagadki i wciągaj odbiorcę coraz głębiej w świat twojej strony www.
- Zachęcaj do interakcji.
- Stwórz atmosferę. Wykreuj świat swojej strony za pomocą grafiki, animacji, dźwięków. Spraw, by nie chciało się z niej wychodzić.
Narracja przez nawigację
Jednym z rozwiązań, które ułatwią ci zadanie są strony one page. Nadają się do opowiadania wprost idealnie. Dawny odruch przerzucania kartek książki zastąpiło dziś skrolowanie. One pages nie wymagają czytania dużej ilości tekstu. Historia opowiadana jest płynnie bez przeskoków, które towarzyszą przeklikiwaniu poszczególnych zakładek. Zebranie najważniejszych treści w jeden wątek bardzo pomaga zachować koncentrację odbiorcy na treści. Poziome paski nawigacji powinny służyć na takiej stronie do kierowania użytkowników w głąb opowieści, poszerzać treści uwypuklone na stronie głównej.
One pages prowadzą odbiorcę płynnie przez całą historię i pozwalają na prezentowanie jej w zaplanowanej przez projektanta kolejności, uwypuklić kluczowe treści, skupić na nich uwagę, zaangażować emocjonalnie i sprawić, że poznane przed chwilą treści pozostaną z odbiorcą na dłużej. Taka strona jest więc sama w sobie czymś w rodzaju opowieści o produkcie, firmie, świecie marki, kliencie, idei… wybór należy do autora.
Nie obawiaj się innowacyjności
Jeśli jesteś biznesmenem wiesz, że warto wyprzedzać innych nawet, gdy łączy się to z ryzykiem. Pamiętaj jednak, że nawet jeśli jesteś w stanie samodzielnie odpowiedzieć na większość z powyższych pytań, będzie ci jeszcze potrzebna fachowa wiedza dotycząca budowy stron i konstruowania treści. Znajdziesz ją u specjalistów webdesignerów i fachowców od content marketingu. Z ich pomocą stworzysz scenariusz wciągającej opowieści.
Potrzebne są przykłady?
Moc scrolowania poznacie w świecie pewnego kota. Nikt nie potrafi mu się oprzeć, a dowodem intuicyjności tych rozwiązań są dzieci.
Każdy produkt to historia. Tutaj znajdziecie ją w szwie, pasku, zamku. Oto produkt w roli głównej:
Ta strona to historia muzyki opowiedziana przepięknie, choć bez użycia słów:
Również w Polsce znajdziemy przykłady stron, które kreują światy, historię i bohaterów.
Od opowieści roi się także na sprytnie skonstruowanej stronie innej polskiej firmy.
Przepiękna strona o pisaniu historii, których wcześniej nikt nie zapisał.
A tak połączyć można historię marki samochodowej z historią ochrony środowiska.
Oto przykład innej strony z branży motoryzacyjnej. Jest naszpikowana ciekawymi rozwiązaniami i ogląda się sama.
Na koniec witryna znana większości z nas, na której historia jest bohaterem historii. Znajdziecie na niej wiele rozwiązań wartych podpatrzenia:
autor: Katarzyna Januszewska – Natkaniec